sobota, 30 stycznia 2016

co u mnie .....

Obiecałam sobie częściej tu zaglądać i pisać ale jak zwykle czasu wciąż mało przy tylu obowiązkach .
Coraz częściej zastanawiam się czy w ogóle ciągnąć tego bloga ?

Ponowne zaziębienie i zatoki spowolniły trochę moje prace i uziemiły na kilka dni w domu;
Ale za długo uleżeć bezczynnie nie umiem :) Ledwo gorączka zeszła zasiadłam do maszyny .
I jakby to powiedzieć ? ....króliki mi się mnożą :)
głównie na zamówienia ....

A dziś w pracowni miałam wspaniałe , twórcze warsztaty :)
Manufaktura Babskich Pasji - ruszyła
dzisiaj szyliśmy Anioły Osobiste ,
Taj jakoś fajnie się składa ,że poznaję na warsztatach coraz więcej twórczo zakręconych kobietek z okolic o których wcześniej nie miałam pojęcia :)
Była np. Renia od której dostałam śliczny prezent....ale pokażę go następnym razem :)

Jutro kończy sie moje candy - po niedzieli wyniki :)
pozdrawiam lawendowo i zyczę udanego weekendu
Kinga

poniedziałek, 25 stycznia 2016

tarta lawendowa

Kulinarny poniedziałek dzisiaj będzie lawendowy :)
Tak się już u mnie przyjęło na warsztatach ,że do aromatycznej kawy podaję ciasto domowego wypieku . No bo co to za babskie spotkanie bez małego co nieco :) A i kieliszeczek lawendówki się znajdzie :)
Na sobotnim spotkaniu zaserwowałam jedno z moich ulubionych i autorskich ciast :
lawendową tartę z budyniem i malinami
Brzmi smakowicie ? Kto próbował to wie czy warto się skusić :)
A do tego przygotowanie jest proste i szybkie - tak jak lubię najbardziej :)
więc do dzieła :
do makutry wrzucasz 200 g masła (najlepsze jest gostyńskie ) i 3/4 szkl cukru
ucierasz na puszystą masę
dodajesz jedno jajko i cały czas ucierasz
teraz najlepsze : dwie łyżki cukru lawendowego i łyżkę suszonej lawendy - koniecznie z ekologicznej uprawy
następnie dodajesz : 1 szkl maki pszennej i 1 szkl mąki ziemniaczanej , łyżeczkę proszku do pieczenia
ciasto zagniatasz i zawinięte w folię wkładasz do lodówki na ok 20 min
w tym czasie gotujesz budyń śmietankowy
Ciasto po wyjęciu z lodówki wykładasz na posmarowaną wcześniej blaszkę
na ciasto wylewasz budyń , dekorujesz owocami ( ja zrobiłam z malinami i czarną porzeczką ) i posypujesz suszoną lawendą :)
tarte pieczemy ok 20 min w temp. 180 stopni z termoobiegiem

I już można zaprosić koleżanki na kawę :)
Proste prawda ?

życzę powodzenia w wypiekach :)
A za tydzień zdradzę Wam przepis na rewelacyjna kawę :)

pozdrawiam lawendowo
Kinga
ps. przypominam ,że to już ostatni tydzień zapisywania się na lawendowe candy o TU

piątek, 22 stycznia 2016

jak piątek to : zajrzymy co w pracowni :)

Był poniedziałek kulinarny , środa lawendowa a dzisiaj zajrzymy co tam sie dzieje w pracowni .
Dużo się dzieje - codziennie większość mojego czasu spędzam właśnie tutaj.Nawet jeśli nie mam nic zamówionego to produkuję , szyję, maluję na tzw."górkę" :)
W tym tygodniu były mydełka , babeczki kąpielowe , maści , oliwki .
No i zaczęłam oficjalnie sezon na królika :)
królisia Malwinka jest słusznych rozmiarów :)
ha ha można powiedzieć ,że wielkością może dorównać półrocznemu dziecku :)
żeby lepiej to zobrazować syn strzelił mi fotkę :)

A wiecie co robią dzieci kiedy nie ma prądu ?
No u nas właśnie dzisiaj nie było , cały dzień.Ja siedziałam przy oknie i zszywałam królicze ciałko a mój syn poszedł na podwórko .Wyjrzałam przez okno i jakież było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam ,że dźwiga płytki chodnikowe :)
Wyszłam zobaczyć co tam tworzy .
Przypomniało mi się jak w dzieciństwie z bratem robiliśmy sobie "bazę " albo namiot z koca :)
Krzyś zbudował szałas ....
całe szczęście ,że się tam nie wyprowadził :)

pozdrawiam lawendowo
Kinga


środa, 20 stycznia 2016

dlaczego lawenda ?

Bardzo często słyszę to pytanie .
I wtedy zaczynam się zastanawiać kiedy zaczęła się moja fascynacja i miłość do tej wdzięcznej roślinki ?:)

Kupiliśmy naszą chałupkę kilka lat temu . Z kawałkiem ziemi - za dużym na ogród zwłaszcza ,że nie specjalnie lubiłam grzebać w ziemi :)
Jeden z okolicznych gospodarzy co roku siał tam zboże .

I tak lata mijały , założyłam bloga i moje zainteresowania zaczęły się jeszcze bardziej rozwijać bo w sieci poznawałam coraz to nowe pozytywnie zakręcone kobietki , które tak jak ja lubiły coś tworzyć , zmieniać ... Okazało się ,że przestawianie mebli co miesiąc to nie tylko moje fanaberie :)
Pewnego razu napisała do mnie pani z pytaniem czy nie uszyłabym 140 woreczków na podziękowania dla gości weselnych.
Wtedy po raz pierwszy miałam taką ilość lawendy w domu :) Nawet listonosz się dopytywał co jest w paczce bo taki był intensywny zapach .
I to chyba wtedy przepadłam :) Pamiętam ,że razem z suszem zamówiłam jeden bukiecik :) i pamiętam jak ostrożnie się z nim obchodziłam bo strasznie się sypał .
Zaczęłam szukać informacji o lawendzie , jej zastosowaniu i uprawie.
Absolutnie mnie zauroczyła książka Pani Joanny Posoch "Lawendowe pole "
Marze ,żeby mieszkać i żyć tak jak ona ..... Jest dla mnie ogromną inspiracją .Mam nadzieje ,że uda mi się do niej kiedyś pojechać i zobaczyć to o czym tyle już razy czytałam :)

Aż w końcu , trzy lata temu zdecydowaliśmy ,że sadzimy lawendę :)
Nie będę Wam opisywać ze szczegółami ,żeby Was nie zanudzać :)
Mierzyliśmy , liczyliśmy ...ile lawend nam wejdzie i ....na ile nas stać :)
wiele wyrzeczeń i pracy kosztowało nas założenie tego poletka ...
Pamiętam jak dwa dni przed przyjazdem sadzonek płakałam z bólu i mówiłam mężowi ,że ja nie dam rady , na co my się porywamy ?
Miałam wtedy straszne bóle spowodowane dyskopatią . Czasami rano nie potrafiłam się sama ubrać bo każdy ruch rozrywał mi krzyż i nogi.
Ale mąż powiedział : damy radę ! z Krzysiem damy radę !
I daliśmy :)
Ja , osoba która nie lubiła grzebania w ziemi - stałam się nagle właścicielką 1200 lawendek , które pięknie się nam odwdzięczały za naszą pracę i troskę :)
nawet nie wiecie jak bardzo cieszył nas każdy pierwszy pączek , każdy kwiatek ...
i pierwszy zebrany kosz ...
potem przyszła zima ....., która przykryła lawendę snieżną kołderką
a po zimie ....
dwa tygodnie ciężkiej pracy ..... i

Niektórzy piszą do mnie : ty ale masz fajnie , taka pachnącą pracę - jak ja ci zazdroszczę !
Nie wygląda to tak romantycznie jak niektórym się wydaje :)
Nie chodzę po polu w zwiewnej sukience i kapeluszu i ścinam lawendę do wiklinowego kosza :)
Jest to ciężka praca w polu .Taka sama jak przy innych kwiatach czy warzywach.
Wszystko robimy ręcznie bez użycia środków chemicznych - czego lawenda nie lubi.

Ale kocham to :) Każdy kwiatek , każdą gałązkę , każdy krzaczek .....
Już nie mogę się doczekać wiosny ...
I choć wiem ,że czeka mnie mnóstwo pracy to wiem ,że daje ona niesamowitą satysfakcję :)
Marzy mi się coś więcej ...
Ale teraz cieszę się z tego co mam tu i teraz :)
I tworzę swoją małą , własną Prowansję ....w samym środku jednej z wielkopolskich wsi :)
Dlaczego lawenda ? Bo ją kocham :) Za co ?
Za zapach , za wygląd , za szerokie zastosowanie , za to jak scala moja małą rodzinkę ...
bo jak można jej nie kochać ?
Zapraszam do mnie w sezonie - zrozumiecie o czym piszę :)

pozdrawiam lawendowo
Kinga



poniedziałek, 18 stycznia 2016

kulinarny poniedziałek w Manufakturze - bułeczki

Ponieważ lubię eksperymentować z przepisami , dość często piekę ciasta ( na każde warsztaty :)) w poniedziałki będę się z Wami dzielić efektami tych prób :)
Czasami wychodzi , czasami nie ale nie można się zniechęcać :)
Nie rozumiem jak ktoś mówi ,że nie umie piec :)
Przecież to żadna filozofia : bierzesz przepis i robisz wszystko według niego :)
Nie trzeba robić czegoś skomplikowanego , żeby się od początku nie zniechęcić :)

I właśnie takie proste przepisy będę tu podawać . Przepisy wypróbowane.
Będzie sporo przepisów z lawendą :)

A na dzisiaj proste bułeczki kolacyjne ....lub jak ktoś wcześnie wstaje - śniadaniowe :)

do miski wkładasz :
3 szkl maki pszennej
3/4 szkl letniej wody
pół kostki drożdży ( 5 dkg)
1,5 łyżeczki cukru
1 łyżeczka soli
1 jajko
2 łyżki miękkiego masła

wszystko zarabiasz na jednolita masę i odstawiasz w ciepłe miejsce w misce przykrytej ściereczką na ok 1 godzinę
ciasto powinno podwoić objętość
następnie ponownie wyrabiasz i formujesz bułeczki , rozkładasz na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i ponownie przykrywasz i odstawiasz przykryte ściereczką - tym razem na ok 15 min.
w tym czasie nagrzewasz piekarnik na 200 stopni
Po kwadransie bułeczki lądują w gorącym piekarniku na 15 min. :)
I gotowe :) można zajadać....ja najbardziej lubię z powidłami ( własnej roboty oczywiście :)

a przy jedzeniu można pograć w Monopol :)

pozdrawiam lawendowo
Kinga

ps. nadal zapraszam na lawendowe candy o TU


niedziela, 17 stycznia 2016

sprawozdanie weekendowe :)

Czas szybko mija :)
A jeszcze szybciej , kiedy mamy mnóstwo do zrobienia .
Weekend minął mi na spotkaniach , wizytach i warsztatach w Manufakturze .

Dziwna sprawa , ale po każdych warsztatach jestem tak naładowana emocjami , że trudno mi usnąć :)
Leżę i myślę ,że " te warsztaty były najlepsze , najfajniejsze " :) a za tydzień to samo :)
Jest taka atmosfera i klimat , który nie pozwala nam nawet patrzeć na zegarek .
I nie jest to tylko sprawa samego miejsca , pracowni , ale i ludzi , którzy do mnie przyjeżdżają .
Ludzie sympatyczni , życzliwi , otwarci .... i wtedy następuje swoista wymiana energii ...sama nie wiem jak to nazwać ?
Ja staram się przekazać im swoją wiedzę i doświadczenie a w zamian otrzymuję sympatię , nowe znajomości a nawet przyjaźnie .

Lubie ten czas : z ludźmi i dla ludzi ....

Mijający weekend poświęciliśmy na przygotowanie upominków na nadchodzące wielkimi krokami święto Babci :)

w piątek powstały szkatułki i chusteczniki ...

natomiast w sobotę miałam przyjemność gościć dwie przeurocze dziewczynki z którymi robiliśmy mydełka , babeczki kąpielowe i serduszka decoupage ...
było mnóstwo dobrej zabawy i śmiechu :)

i końcowy , stały punkt warsztatów :
wpis do lawendowej księgi pamiątkowej :)

już nie mogę doczekać się soboty :) i następnych warsztatów :)

A Wam jak minął weekend ?

pozdrawiam lawendowo
Kinga

ps. zdjęcie moich dziewczyn z janiołami :)


czwartek, 14 stycznia 2016

lawendowa Hania :)

Znacie takie powiedzenie ,że szewc boso chodzi ?
I tak samo było ze mną :)
Niby szyję anioły od lat ale takiego swojego nie miałam :)
Jak już wymyśliłam sobie uszycie mojej Hani to musiała być duuuuża :) jak ja :)
A dlaczego akurat Hania ?
Bo zawsze chciałam córeczkę o tym imieniu :)
i oto ona ....

doskonale się wpasowała na mojej lawendowej kanapie ...

nawet pijąc kawę przy moim ulubionym stoliku po babci mi towarzyszy :)

Z aniołami tak jak z ludźmi :) są duże i małe :)
pokażę Wam rozpiętość aniołów jakie szyję :
XXXL , XXL , XL ,L
różnią się wielkością a co za tym idzie - ceną
Najczęściej szyję w rozmiarze L i XL , ale jak widzicie ,żadne wyzwanie mnie nie zaskoczy :)
Mam ndzieję ,że nie zanudzam Was anielsko :)

pozdrawiam lawendowo
Kinga