czwartek, 30 kwietnia 2020

padał dzisiaj snieg....

białych płatków naszej Gruszki-wróżki.
Trudno było to uchwycić na zdjęciu ale widok był bajeczny,cały ogród w białych płatkach.
A dlaczego Gruszka-wróżka ?
Kilka lat temu byłam na Dolnym Śląsku w wiosce tematycznej z przyjaciółmi .Była tam Lipa-wrózka,która spełniała życzenia .
Wystarczyło się do niej przytulić i pomyśleć marzenie.
Moje się spełniło, nawet trzy .Jedno z nich to to,że mieszkam teraz tutaj.I choć wiem,że nie sprawiła tego magiczna Lipa to jednak zadziałała potęga podświadomości ,pewne zbiegi okoliczności ,łut szczęścia i praca.
Wierze w to,że jak się czegoś bardzo pragnie to marzenie staje się planem do realizacji.Bo czym byłoby życie gdybyśmy nie marzyli, nie planowali i nie dążyli do wybranych, upragnionych celów.Cokolwiek by to było.Wszystko jest możliwe i już wielokrotnie przekonałam się o słuszności powiedzenia :nigdy nie mów nigdy !
Kiedy tu zamieszkałam postanowiłam podarować moim gościom trochę magii i ochrzciłam nasza grusze :wróżką :)
Mieszkam tu dopiero trzy lata.Dopiero a wydaje mi się,że od zawsze.Moją Lawendową Manufakturę w której prowadzę warsztaty kreatywne dla dzieci i dorosłych odwiedziło w tym czasie już kilka tysięcy osób .Az nie chce się wierzyć.
Każdy przytula się do naszej Gruszki-wróżki i powierza jej swoje marzenia .Niektóre osoby piszą potem do mnie ,że marzenie się spełniło i przyjadą z następnym :)
Magia działa !
Najfajniejsze są dzieci ,kiedy mnie pytają kiedy się im spełni marzenie :klocki,piłka, lalka.Potem okazuje się,że dostali te przedmioty bo tak bardzo ich pragnęli,że robili wszystko aby na nie zasłużyć .Sami to sprawili ale Gruszka-wróżka pozwoliła im uwierzyć w siebie.

Teraz jest najpiękniejszy czas naszej gruszy .Obsypała się kwieciem,które przy podmuchach wiatru sypie płatkami niczym śniegiem.
No i pszczoły maja gdzie się uwijać.
Magia niech działa :)
Bo czasami jej potrzebujemy w szarej codzienności .


środa, 29 kwietnia 2020

Jeden dzień.....

nie musieliśmy podlewać ogrodu :)
Z samego rana pojechałam dokupić falncy i wzięłam się za sadzenie ich i sadzonek ,które wczoraj przywiózł kurier.
Nasadziłam jastlinów japońskich , krzewuszek, róże pnące i hortensje.Spieszyłam się bo niebo było obiecująco zachmurzone .
Zdążyłam jeszcze zebrać bratki i niezapominajki do suszenia i zaczęło padać .
Padało sobie równo może z pół godziny.Mogłoby więcej ale dobre i to .Ogród odżył .
W warzywniku robi się zielono,nie tylko za sprawą wschodzących i posadzonych smakowitości ale i chwasty wychodzą :)Oj będzie co robić :)
Zrobiłam tez poidełka dla pszczół .Zwłaszcza jak jest susza powinnyśmy wystawiać wodę nie tylko ptakom ale i pszczołom ,Zrobienie poidełka nie jest trudne i można wykorzystać to co znajdziemy w ogrodzie : kamienie,gałązki, szyszki,mech.Jest to konieczne,żeby pszczoły się nie potopiły .
Teraz po całym dniu pracy czas na przyjemności.Czyli książkę :)



niedziela, 26 kwietnia 2020

niedzielnie....

choć niekoniecznie leniwie.
Wczoraj obiecująco się chmurzyło.Niestety pokropiło trochę rano i na tym koniec.Sobota minęła mi nawet nie wiem kiedy.Trochę sprzątałam, malowałam .Wpadła też koleżanka odebrać zamówiony towar i trochę mnie załamała .Podobno dyrektorzy szkół już zapowiedzieli nauczycielom,że do końca roku jest zakaz jakichkolwiek wycieczek a nawet wyjść na miasto .Dla mnie to zła informacja bo to oznacza ,że nie będę miała warsztatów z dziećmi. Liczyłam się z tym,że do końca lata tak może być ale miałam nadzieję chociaż na warsztaty bożonarodzeniowe.Niestety klops.Nudzić się nie będę bo planów i pracy w ogrodzie jest moc ale z czegoś trzeba żyć .
No nic, jakoś dam radę .Muszę.

Jakoś tak ostatnio się przestawiłam i mimo,że chodzę późno spać to wstaję po szóstej ! Nawet dzisiaj w niedzielę .Sama sobą jestem zdziwiona bo odkąd zachorowałam na hashimoto , to byłam śpiochem etatowym.Mogłam spać o każdej porze dnia i cała noc.Teraz śpię po 6-7 godzin i czasami w dzień utnę sobie drzemkę :)
Więc jak już wstałam tak rano to wzięłam się do pracy w kuchni :) Upiekłam ulubione syna cynamonki drożdżowe.Idealne do kawusi :)
Zagotowałam i rozlałam kolejną porcję syropu z mniszka .
A na obiad zrobiłam zupę szparagową :) Mniam :)

W ogrodzie pojawia się trochę kolorów...
i trochę kolorów rozwieszam, rozstawiam ...
Brakuje mi trochę czasu na ceramikę .Ale już niedługo,jeszcze tylko kilka rzeczy muszę zrobić i znowu zanurzę ręce w glinie :)Myślę tez o kameralnych,indywidualnych warsztatach ceramicznych w ogrodzie bo już koleżanki pytają .
Ale najbardziej teraz czekam na fiolet lawendy .....




piątek, 24 kwietnia 2020

Od kawy....

dzień się zaczyna:)
Mąż przebywa teraz zagranicą.Po powrocie tam musi być na przymusowej kwarantannie zanim zacznie pracę, więc rano po przebudzeniu biegnę w piżamce nakarmić i otworzyć kurki.Potem robię kawkę i łączymy się z mężem na wideoczacie .Niby jesteśmy osobno a jednak razem :) I tak kilka razy dziennie .
Dzisiaj cudny słoneczny dzień , chwilami z zachmurzeniem ,które jednak dało nikłe szanse na deszcz .
U nas opady tylko niby śniegu :) z .... czereśni...
Wpadła do mnie przyjaciółka na kawkę i przywiozła mi cudne pojemniczki.Idealne do mojej kolekcji z kogutkiem :)
Boże jak cieszą takie rzeczy i jak dobrze było się spotkać na żywo ,pogadać i tak normalnie pobyć ze sobą.
Oczywiście z zachowaniem zasad bezpieczeństwa i dystansu .Ale jeszcze zdążymy się wyściskać :)
Za płotem sielskie widoki, rzepak już kwitnie ...
Liza wylegiwała się dzisiaj pół dnia na tarasie.Oczywiście na stoliku :)
Tak mi się przypomniało ,że muszę tu udokumentować powstanie tego tarasu,na którym robię warsztaty z dziećmi.
ale to może innym razem.Obym nie zapomniała...




czwartek, 23 kwietnia 2020

Dobry dzień....

dzisiaj miałam :)
Wybrałam się do ogrodniczego po flance, do weterynarza po środek na pchły dla kurek i ze zdziwieniem ale i zadowoleniem odkryłam,że moje ulubione "graty" są otwarte.
Nie zawsze trafiam tam coś co mnie zachwyci , przeważnie kupuje tam foteliki lub leżaki do ogrodu albo trampoliny dla dzieci :)
Dzisiaj trafiłam cudo . Uwielbiam obrazy haftowane krzyżykowo i od dawna szukałam czegoś z polnymi kwiatami .
A dzisiaj trafiłam dwa :)
Mniejszy już wisi w kuchni a duży jeszcze szuka sobie miejsca .
Upatrzyłam sobie też krzesła ale żeby je kupić muszę sprzedać te co mam teraz .Zmiany są potrzebne więc stół ,krzesła i ławeczka z kuchni idą szukać innych domków .

W południe zebrałam kolejną porcje mniszka. Taka korzyść z posiadania łąki w ogrodzie ,że nie muszę nigdzie jeździć ,zgodnie z zasadą : #zostańwdomu,#zostańwogrodzie
A na kolacje były bułeczki .
Zrobiłam tez lody lawendowe,Jutro sprawdzimy czy są zjadliwe :)




środa, 22 kwietnia 2020

Projekt warzywko :)

Mieszkać na wsi i nie mieć swoich warzyw ? Nie, tak nie może być :)
Zaczęliśmy od kurek,które znoszą pyszne jajeczka a to za sprawą mojego M. , który odpowiednio dba o ich dietę .
Teraz kurki są szczęśliwe bo dostają codziennie świeże zielone,ale zimą tez nie jest źle bo dajemy im kapustę zieloną i kiszoną .

A z takich jajeczek i forsycji na dzisiejszy obiad były naleśniki :)

Co do warzywniaka to podeszliśmy do tego z zapałem bo pracy było sporo.Tak to wyglądało już po wstępnym uprzątnięciu terenu z gałęzi , drewna i innych cudów tam zalegających .Żałuję,że nie zrobiłam zdjęcia wcześniej ale efekt i tak będzie widoczny :)
Po uprzątnięciu terenu zaczęła się praca ,która trwała prawie tydzień.To głównie zasługa moich chłopaków : męża i syna , którzy wykonali wszystkie cięższe prace.
Efekt widać gołym okiem.
Warzywka już posiane,ziemniaki posadzone...
Całe szczęście,że mamy studnię z której syn co trzy dni pompuje wodę do beczki i możemy podlewać bo przy tej suszy chyba nic by nie urosło .
Posadziliśmy tez maliny i porzeczki
I choć wiem,że walka z chwastami będzie ostra to już nie mogę się doczekać plonów.
Jutro jadę po flance.
A teraz spać bo po całym dniu w ogrodzie padam :)