Dzień na wsi wygląda inaczej niż w mieście . Mieszkałam kilka lat w dużym mieście i zawsze myślałam,że tam zostanę .Uciekłam tam z małego miasteczka bo takie miałam wtedy marzenie.Nigdy nie chciałam mieszkać na wsi.
Nigdy nie mów nigdy :)
Nie raz się o tym przekonałam.
Teraz za nic nie zamieniłabym mojej wsi na miasto .
Spokój , cisza,jeśli nie liczyć ptasich treli, piania koguta i poszczekiwania psa sąsiada .
Zakwitają już jabłonie... oby przymrozek nie zniszczył kwiatków jak w zeszłym roku bo znowu nie będzie owoców.Choć susza tez swoje robi.
Zbieram zioła, susze, przetwarzam , jutro chce nastawić ocet.Zobaczymy co mi wyjdzie bo pierwszy raz będę robić inny niż jabłkowy.Swoją drogą to wystarczy się rozejrzeć dookoła i zaczyna się dostrzegać ile cennych roślin dziko rosnących można wykorzystać z pożytkiem dla zdrowia.
Sama piekę chleb.Teraz w czasie kwarantanny to nawet przydatna umiejętność bo bardzo rzadko jeżdżę do sklepu.A chlebuś jest pyszny, najlepszy z powidłami lub z twarogiem,który robię z mleka od sąsiadowej krówki.
Pora spać bo jutro moc planów.
Mam cebulki lilii do wsadzenia , łąkę w donicach chce wysiać , paczki dla klientów spakować i pewnie jeszcze kilka innych rzeczy.
A lawenda pięknie rusza.....moja ulubiona: Elizabeth
Cudnie! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńdziękuję , pozdrawiam :)
UsuńZupełnie mnie zaskoczyłaś, że mieszkałaś kiedyś w mieście. Super zbiory, a własny chlebuś musi być przepyszny.:) Co będziesz robiła z forsycji? Pozdrawiam milutko.:)
OdpowiedzUsuńoj tak,marzenia się zmieniają i do niektórych rzeczy chyba człowiek musi dorosnąć :) forsycję suszę na herbatkę a dzisiaj na obiad były naleśniki z forsycją :)pozdrawiam serdecznie :)
Usuń