I bynajmniej nie w lawendzie :)
Nowa pasja wciąga i zajmuje mi mnóstwo czasu.
Świece sielskie :)
Aby były sielskie-wiejskie to muszę zaopatrzyć się w susz kwiatowy na dłuższy czas ..... nie wiem czy wystarczy mi na całą zimę ?
Póki co biegam z obłędem w oczach po pobliskich łąkach i polach i zbieram co się da :)
Dzisiaj trzy godziny chowałam do książek te małe kwiatuszki ....
Cenny jest każdy kwiatek :)
Pięknie będą potem wyglądać zatopione w świecach ....idealne światło na długie jesienno-zimowe wieczory ...
W ubiegły piątek odbyły się pierwsze warsztaty z produkcji moich świec ...
jak zwykle był to super czas w towarzystwie super kobiet , czas pełen babskich pogaduszek i twórczego działania :)
Unosił się zapach lawendy, suszonych ziół i ......tarty malinowej z budyniem :) której nie mogłam jeść :)
A jakie plany na następny weekend ?
w piątek warsztaty aniołowe ,
w sobotę warsztaty wiankowe z dziećmi a w niedziele jarmark :)
Napięty plan.....dosyć :)
Sobotnie warsztaty są wyjazdowe i na trzy grupy po 20 dzieci więc do nich muszę się szczególnie dokładnie przygotować .
Próbny wianek dzisiaj został obfocony....miałam nawet pomocników-modeli :
Węgielek i Kicia to urodzeni modele ....jak zobaczą aparat to już kwestia sekund i już są w kadrze :)
A pozostając w kocim temacie to : zamieszkał z nami jeszcze Feluś :)
Tak...to na tyle dzisiaj :)
rzadziej teraz pisze bo szykuje się na dwie duże imprezy we wrześniu a jeszcze za tydzień mąż zaczyna urlop i ....remont :)
Zalana przez ulewę sypialnia przemieni się w pracownię , dotychczasowa pracownia w kuchnie , kuchnia w salon.....
więc czeka mnie małe zamieszanie i duże zmiany :) , które......lubię i już nie mogę się doczekać :)
Mam tylko nadzieje ,że zgramy to wszystko logistycznie i wszystko odbędzie się szybko i bezboleśnie :)
pozdrawiam lawendowo
Kinga