poniedziałek, 22 września 2014

na polu lawendy :)

witajcie :)
Sezon lawendowy dobiega końca :)
Był pracowity i pachnący :)

Kilka zdjęć dla Was z minionej soboty ......



niedziela, 20 lipca 2014

lawenda na słodko czyli ....ciasteczka :)

witajcie niedzielnie :)
Natłok prac na polu w ogrodzie i domu jakoś nie pozwala mi ostatnio za częstsze zaglądanie tutaj .
Ale pewnie nie ja jedna mam z tym problem :) Lato to taki okres kiedy dużo się dzieje.
Pielęgnacja (czyt.pielenie:)) ,ścinanie i suszenie lawendy pochłania mnie ostatnio całkowicie .Dodatkowym plusem jest opalenizna jak z Majorki :) Jeszcze nigdy takiej nie miałam bo szczerze mówiąc jestem z tych co nie lubią wylegiwać się na leżaczku .Wolę opalać się w ruchu ....np. przy koszeniu trawników lub pieleniu :)
Tak sobie czasami myślę że do wszystkiego trzeba dojrzeć ....bo np. jeszcze parę lat temu wręcz nie cierpiałam pracy w ogródku ,siania, pielenia itp......tylko ewentualnie kwiatki i zioła w doniczkach i to mi wystarczało.
A teraz proszę - warzywniaczek i pole 1200 lawendek :)
Jak czasami z kimś rozmawiam o tym polu to ludziom wydaje się to takie romantyczne - pole lawendy , piękny kolor i zapach , motylki i pszczółki :)A takie pole to ciężka praca .....która daje jednak bardzo dużą satysfakcję ! Nie powiem że jest łatwo - bo czasami nie jest .Choruję na dyskopatię i są dni ,że mam problem żeby się ubrać a co dopiero mówić o pracy w polu .Wtedy dużą pomocą jest dla mnie mąż i syn ,którzy dzielnie mi pomagają za co jestem im niezmiernie wdzięczna .
Swoją droga .... to ogromnie frustrujące ,kiedy chcesz coś zrobić a ciało odmawia współpracy .Ogarnia mnie wtedy bezsilność i złość.....nie pozostaje nic innego jak zażyć leki p/b i zacisnąć zęby :)
Ale powiem Wam ,ze widok rosnącej lawendy wynagradza każdy ból .....kiedy codziennie widzę jak rośnie większa i większa i pachnie tak niesamowicie :)
Pomyśleć że jeszcze rok temu na tym miejscu rosło zboże :)

Mam nadzieję ,że nie zanudzam Was tą lawendą :) ale na osłodę mam dzisiaj ciasteczka lawendowe ....a jakże :)
Piekę je bardzo często i zamykam w puszce w razie niespodziewanych gości choć muszę przyznać ,że przy takich dwóch łasuchach jak moi chłopcy(a ja trzecia do tego :)) to puszka musiałaby być zamykana na łańcuch :)

ale do rzeczy ...
przepis bardzo łatwy i prosty :

CIASTECZKA LAWENDOWE

200g masła
3/4 szkl cukru ( opcjonalnie można użyć lawendowego-który sama przygotowuję )
cukier waniliowy
1 jajko
1 szkl mąki tortowej
1 szkl mąki ziemniaczanej
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
łyżka suszonej lub świeżej lawendy koniecznie z ekologicznej uprawy !

masło i cukry utrzeć .....ucierając dodać dodać jajko , mąki i proszek ....zagnieść ciasto i włożyć na 15 min do zamrażalnika
rozwałkować ciasto i wycinać dowolne kształty - doskonałe zajęcie dla dzieci :)
układamy na oprószonej mąką blaszce i pieczemy ok 10-15 min w temperaturze 180 stopni
Smacznego :)
ja przeważnie piekę z dwóch porcji aby (teoretycznie) starczyło na dłużej :)
Zapach przy pieczeniu unosi się niebiański :) Naprawdę polecam !
Do celów spożywczych używamy lawendy tylko z uprawy ekologicznej i tez nie każdego gatunku. Lawenda ,która jest stosowana w kuchni jest słodkawa w smaku i ma piękny aromat.
Jeśli nie macie swojej w ogródku to można u mnie zakupić susz bądź bukiecik w celach spożywczych :)


pozdrawiam lawendowo i do następnego razu :)
gina

wtorek, 15 lipca 2014

lawendowe zbiory :)

witajcie wieczorowa porą :)
Dziś wpadam tylko na chwilkę aby pokazać co mnie zajmuje ostatnimi czasy :)
Oczywiście moja lawenda :)
Mnóstwo pracy i czasu ale satysfakcja ogromna :)


pozdrawiam lawendowo
gina

sobota, 5 lipca 2014

pastelowe szaleństwo i rozwiązanie zagadki :)

witajcie :)
w Chałupkowie praca wre :) Głównie w polu i na ogrodzie ale i przy maszynie....oto jedne z prac.....
zaspane towarzystwo w pastelowych kolorach
oczywiście lawendowe tez musza być:)


a teraz rozwiązanie zagadki - świnki wietnamskie :)

1blunia1 i Anna Eleonora proszę o podanie adresu do wysyłki
na gina227@wp.pl

a oto zagadkowe towarzystwo .......:)




pozdrawiam serdecznie
gina

czwartek, 26 czerwca 2014

zagadka - co jest w gniazdku ?

witajcie :)
dziś wekendowa zagadka :)
Kto zgadnie - co za zwierzątka urodziły się w chałupkowie i chowają się w tym gniazdku ?




osoba która zgadnie pierwsza dostanie mały pachnący upominek :)
udanego wekendu :)
gina

środa, 18 czerwca 2014

lawendowy ogród

witajcie :)
Dziś zapraszam do lawendowego ogrodu ..... uchylam przed Wami furtkę do moich marzeń ,które po cichu powolutku się spełniają :)
Marzeń jest więcej o wiele więcej ale postanowiłam dostosować je do sprzyjających warunków i w chałupce zaczyna królować lawenda :)
Na polu lawenda przyjęła się w 100% czyli 1200 roślinek się zadomowiło .W donicach i na rabacie "stara" lawenda już pięknie kwitnie i przyciąga całe rzesze owadów .


myślę że wróciłam tu na dobre ....
jest chęć i mnóstwo planów , dużo pracy ale i satysfakcji
mam nadzieję że będziecie za mną ?:)

pozdrawiam serdecznie
gina

wtorek, 17 czerwca 2014

projekt- lawendowa manufaktura

trzy ,dwa,jeden zero .....
manufaktura ruszyła pełnym rozpędem :)
od podstaw ,od ziemi ..... zasadziliśmy nasza małą Prowansję :)
W maju przyjechały sadzonki i 1200 roślinek znalazło się w ziemi .

Czego chcieć więcej ? Teraz słońca ,żeby rosło :)
Zdjęcia przedstawiają etapy naszej pracy ...... jeszcze rok temu rosło tu zboże i trawa ....


pozdrawiam gości i zapraszam do obserwowania ...... będzie się działo :)
gina

wtorek, 25 lutego 2014

jak gdyby nigdy nic ....... i bajka na dobranoc ze szczęśliwym zakończeniem :)

Witajcie :)
właśnie tak .... jak gdyby nigdy nic :)
Długo ,oj długo mnie tutaj nie było . Przez ten czas wiele razy wracałam potem znowu znikałam - z różnych względów .
A teraz wracam - mam nadzieję już na dobre :)
Przez okres mojej nieobecności były jednak osoby ,które mnie namawiały do powrotu i podtrzymywały na duchu za co bardzo im dziękuję !
Jedną z tych osób była Yrsa z "ul. Zacisznej 13 " .która niestety nie prowadzi już bloga ale cały czas utrzymujemy kontakt.
Yrsa znając moją słabość do pluszowych miśków przysłała mi w prezencie świątecznym śliczną małą misię .W chałupce mieszkał już z nami mały miś o imieniu Pepe , którego zakupił mój wówczas trzy letni syn na targu staroci za cenę jednego złotego :)I tak oto Pepe doczekał się żony , którą Krzyś nazwał imieniem Pola :)
Po kilku dniach Yrsa przysłała mi taką oto bajkę ,którą pozwoliła mi opublikować :


Misie" hand-made"

Koniec listopada w tym roku był jak wczesna wiosna , ciepły i wilgotny , ale też z dużą ilością słonecznych dni.

W kwiaciarni „Lawenda ” pojawiły się pierwsze gwiazdy betlejemskie czyli poinsecje , cyprysy , ostrokrzew , jemioły , grudniki , stroiki , świeczniki oraz rozmaite figurki i zabawki związane tematycznie ze świętami Bożego Narodzenia.

Ponownie wyeksponowana została figurka św. Mikołaj potocznie nazywanego Brzydkim Mikołajem .

Brzydki Mikołaj mieszkał w kwiaciarni od wielu lat , kupiony w hurtowni przez męża właścicielki , od pierwszego dnia wzbudzał mieszane uczucia w odwiedzających kwiaciarnie klientach.

Spędził na półce swoje pierwsze święta , drugie i następne , nie miał szczęścia , nikt nie zaprosił go do swojego domu , nikt go nie nabył , aby sprezentować komuś bliskiemu .

Co było powodem ? pewnie niezwykły wygląd Mikołaja , który z upływem lat zyskał sobie przydomek Brzydkiego.

Mikołaj ubrany był w bordowy aksamitny płaszcz obszyty futerkiem w kolorze rudym i wielką futrzaną czapę .
Na nogach miał skórzane , wysokie ,brązowe buty oraz czarne aksamitne spodnie .

Wspierał się na długiej lasce wykonanej z sękatego kija , a przez ramie miał przewieszony dosyć spory , wystrzępiony jutowy worek.

Twarz Mikołaja wydawała się pochmurna , a nawet groźna , nie dodawały mu uroku krzaczaste siwe brwi , ani ciemna karnacja , także duży nos nadawał mu wyraz surowości , co w połączeniu ze szpakowatą długą brodą , wąsami i włosami czyniło go wręcz brzydkim .

Taki właśnie przydomek przylgnął do niego i tak był nazywany nawet przez męża właścicielki , który został jego jedynym przyjacielem i sojusznikiem .

Gdyby nie on , Brzydki Mikołaj już po pierwszej Gwiazdce wróciłby do hurtowni jako jeden z tzw. zwrotów poświątecznych , czyli nieudany zakup.

Mąż właścicielki tłumaczył ,że kupując Brzydkiego Mikołaja , nie widział w nim nic brzydkiego , wręcz przeciwnie , wydał mu się oryginalny , wyjątkowy ze względu na oczy. Bo oczy Brzydki Mikołaj miał piękne , ciemno niebieskie , chwilami nawet chabrowe .

Niestety tego nikt inny nie zauważał i Brzydki Mikołaj wszystkie święta od wielu lat spędzał w kwiaciarni na półce .

Co roku witał całe zastępy ślicznych Mikołajów ,ubranych na czerwono , a potem ich żegnał gdy odchodzili do swoich nowych domów .

W tym roku nie czuł się taki odrzucony i samotny bo zyskał miłe towarzystwo w postaci małej Misi.

Misia pojawiła się na krótko przed "dniem pluszowego misia "czyli w przededniu 25 listopada , zdarzyło się jednak coś ,co sprawiło ,że nie została wymarzonym prezentem , tylko nadal mieszkała na sklepowej półce.

A było to tak , nadeszła nowa dostawa pluszowych misiów , było ich naprawdę dużo , były misie wielkie , średnie i małe , a nawet malutkie , a półka na misie chociaż duża , posiadała ograniczone możliwości pomieszczenia wszystkich lokatorów.

Podczas typowej dla misiów przepychanki , bo każdy z nich chciał siedzieć bliżej krawędzi półki , aby dzieci mogły je zobaczyć , Misia jako jedna z mniejszych została zepchnięta na najniższą półkę .

Na tej półce nie było nic atrakcyjnego , stały tam znicze , wkłady do zniczy , świeczniki i lampiony , a do tego asortymentu nawet obsługa sklepu nie zagląda zbyt często .

Z tego powodu Misia przeleżała pomiędzy lampionami , aż do połowy grudnia.

Ominęło ją święto misiów i mikołajki , dopiero gdy zaczęto szykować miejsce na świąteczne świece , Misia została odnaleziona .

Ponieważ w kwiaciarni był właśnie sezon na mikołaje i anioły , Misia została umieszczona obok Brzydkiego Mikołaja , bo nikt się nie spodziewał ,że na małą burą Misie w skromnej sukience znajdzie się nabywca.

Co prawda ,to prawda , przy długowłosych blond aniołach w satynowych i tiulowych szatach z pięknymi skrzydłami ,Misia wyglądała jak szara myszka . Czuła ,że nawet z różą przypiętą do włochatego uszka nie może konkurować z aniołami w bieli , błękicie i złocie.

Wtuliła się , więc w kącik na półce i z stamtąd , smutna i znudzona obserwowała kwiaciarnię.

Brzydki Mikołaj doskonale wiedział co czuje Misia , przecież kiedyś dawno temu, on sam przeżywał to samo.

Chcąc ją pocieszyć Brzydki Mikołaj szepnął :

- Nie smuć się Misiu , jesteś wyjątkowa i zasługujesz na wyjątkową osobę , która Cię pokocha i ofiaruje Ci swoją przyjaźń. Tylko musisz być cierpliwa i mieć w sobie dużo wiary i nadziei ,że tak się stanie.

-Brzydki Mikołaju , Ty chyba masz słaby wzrok! Nie widzisz jakie mam bure futerko , skromną sukienkę i w dodatku jestem trochę
krzywa ?przy tych pięknościach z półki wyżej , wyglądam jak ze szmateksu.



-Hahahaha… - roześmiał się , chyba pierwszy raz w życiu , Brzydki Mikołaj .

-Misiu ty nie jesteś brzydka , Ty po prostu nie jesteś aniołem …. tylko śliczną Misią w dodatku Misią hand-made !

- Co to znaczy hand-made ?- zapytała Misia spodziewając się najgorszego

- To znaczy Misiu -„jedyna , niepowtarzalna, wyjątkowa, stworzona dla Wybranych , przez Nich wymarzona , doceniona i kochana”.

Misia milczała chwilę , a potem zapytała cichutko :

-Ale gdzie oni są , ci Wyjątkowi?

Spuściła główkę i popatrzyła bolesnym wzrokiem na swoją krzywą futrzaną łapkę i sukienkę w nieokreślonym kolorze .

Brzydki Mikołaj też posmutniał , zmarszczył czoło , ale po chwili jego oczy nabrały barwy „pogodnego letniego nieba „ i z całą mocą uderzył swoją sękatą laską w półkę na której oboje siedzieli .

-Misiu , obiecuje Ci ! że jeszcze w tym roku spędzisz Święta w swoim nowym domu i spotkasz ludzi , którzy zostaną Twoją Rodziną !


Misia nie zareagowała na to oświadczenie , nadal siedziała osowiała i smętnie wpatrywała się w okno kwiaciarni .

Brzydki Mikołaj też nic więcej nie powiedział , wsparty na swojej lasce , sam sobie robił wyrzuty za składanie obietnic bez pokrycia.

Wiedział , że od tej chwili , mimo wszystko Misia będzie oczekiwała spełnienia jego obietnicy.

Zatroskany Brzydki Mikołaj i mała Misia , siedzieli obok siebie ,a każde z nich myślało o tym samym , ale zupełnie inaczej .
Pewnie dlatego nie zwrócili uwagi na Małego Grubego Aniołka , który ukryty za doniczką z grudnikiem podsłuchiwał ich cichą , smutną rozmowę.



Upłynęło kilka godzin , na zewnątrz powoli zapadał zmrok . W kwiaciarni zapalono lampki na choince i girlandach , a z radia popłynęły świąteczne melodie , nastrój zapanował iście świąteczny . Mniej więcej na kwadrans przed zamknięciem sklepu , otworzyły się drzwi i do środka weszła kobieta w średnim wieku z małą dziewczynką .

Oczy wszystkich skierowały się na wchodzące , a właściwie na jedną z nich , mianowicie małą dziewczynkę o kruczoczarnych , krótkich ,kręconych włosach . Dziewczynka miała śniadą cerę , duże ciemno niebieskie oczy i sympatyczną pyzatą buźkę .

Ledwie przekroczyła próg sklepu , puściła rękę kobiety i podbiegła do regału z figurkami i maskotkami . Do wyższych półek wdzięcznie podskakiwała do niższych przyklękała , wyglądało jakby dobrze wiedziała czego szuka.

Po paru minutach oglądania wróciła do kobiety z którą przyszła i oświadczyła z rezygnacją :

- Chodźmy Babciu , tutaj też nie ma .

Już miały wychodzić , gdy ekspedientka zapytała :

- A czego potrzebujesz Mała , może mogę Ci pomóc ?

Dziewczynka odwróciła się od drzwi i oznajmiła :

-Szukam prezentu dla mojego przyjaciela .

-A masz coś konkretnego na myśli ? - dopytywała ekspedientka

-Tak , szukam , wyjątkowego prezentu dla najlepszego przyjaciela .


W tym momencie , obie kobiety i dziewczynka , aż podskoczyły . Z najwyższej półki regału tej nad aniołkami i mikołajkami spadła mała doniczka z grudnikiem .

Odruchowo spojrzały w tamtą stronę i Dziewczynka dostrzegła Brzydkiego Mikołaja .

-Jest ! Babciu , jest ! chce tego Najładniejszego Mikołaja w wiśniowym płaszczu !


Ekspedientka niedowierzając zdjęła z półki Brzydkiego Mikołaja i podała Dziewczynce :

-O tego Ci chodzi ?

-Tak , tak , tego najładniejszego , proszę go zapakować .

- Babciu , mam prześliczny prezent dla Kuby ! Kuba będzie szczęśliwy , tak się cieszę !


Babcia pogłaskała Dziewczynkę po głowie , uśmiechnęła się i powiedziała do ekspedientki :

-Od dawna szukamy upominku dla Kuby . Mała uparła się ,że musi to być ciemnoskóry Święty Mikołaj , już straciłam nadzieje ,że kiedykolwiek uda nam się znaleźć takiego wyjątkowego , a tu proszę , jakie szczęście.

Brzydki Mikołaj nawet nie zdążył pożegnać się z Misią , oboje byli zaskoczeni takim obrotem sprawy .

Dziewczynka przytuliła do siebie pudełko z Brzydkim Mikołajem i szczęśliwa powędrowała z babcią do domu .


Tylko Mały Gruby Aniołek schowany za następną doniczką z uśmiechem rozcierał obolałą stopę bo sporo wysiłku kosztowało go zepchniecie z półki doniczki z kwiatem , ale ,że zrobił to w słusznej sprawie , sam sobie wybaczył .



Tej nocy Misia nie spała , rozmyślała, czy Brzydki Mikołaj "coś" wiedział , czy tylko chciał ją pocieszyć .
Jeżeli wiedział to dlaczego nie zdradził ,że pierwszy opuści sklep ?

Z tego wynika ,że nie wiedział , tylko tak sobie mówił , a szczęście zamiast spotkać Misię , spotkało Brzydkiego Mikołaja.

Misia była załamana , Brzydki Mikołaj spędził w sklepie co najmniej kilka , jeśli nie kilkanaście wigilii , czy ona tak długo wytrzyma ?
co się z nią stanie ?

Kolejne dni były przygnębiające , rozpadał się deszcz , do kwiaciarni co prawda przychodzili ludzie , ale wyłącznie po choinki , gwiazdy betlejemskie i gałązki świerkowe, świece, torebki na prezenty i ozdoby choinkowe.

Z tego Misia wywnioskowała ,że wigilia tuż , tuż.

Jej przypuszczenia potwierdził mąż właścicielki :

-Jutro wigilia ..... wigilia bez Brzydkiego Mikołaja , trochę za nim tęsknie, ale życzę mu dużo szczęścia.

Następnego dnia od rana świeciło słońce .
Właścicielka kwiaciarni napisała na kartce papieru:


"W dniu dzisiejszym kwiaciarnia czynna do 13-ej , jutro i pojutrze -zamknięte" i wywiesiła kartkę na zewnątrz.


Misia powoli godziła się z losem , wiedziała ,że dzisiaj już nikt nie przyjdzie , a po świętach pewnie zostanie oddana do hurtowni zabawek.

Właścicielka podlewała kwiaty , robiła porządki na półkach ,aż doszła do półki na której siedział Misia. Wzięła ją do ręki , popatrzyła , dotknęła krzywej łapki , obejrzała sukienkę i mruknęła:

-Bubel , nic dziwnego , że się nie sprzedało .

Położyła Misię na ladzie i wróciła do porządkowania sklepu.

Misia przymknęła oczy , łzy moczyły jej futerko i sukienkę , ale nic nie mogła na to poradzić , leżała i płakała , cichutko prawie bezgłośnie.

Słyszała ,że ktoś wszedł , ale od zaplecza , więc to nie klient .

Faktycznie była to sympatyczna ekspedientka , przyszła zapytać czy będzie jeszcze potrzebna , bo wykonała wszystkie zamówione na dzisiaj bukiety .

Właścicielka sklepu złożyła jej życzenia , podzieliły się opłatkiem i dziewczyna miała już iść do domu , gdy zobaczyła Misię leżącą na ladzie.

-Szefowa , a co z tym misiaczkiem ? dlaczego tak tu leży?

-Ach to bubel , ma coś z łapką , oddam go do hurtowni , albo lepiej przecenię , może zejdzie po świętach.

-Szefowa , mogę go zabrać do domu , naprawię mu łapkę to nic takiego.

Szefowa , chwilę milczała potem odwróciła się i powiedział :

-Wiesz co? weź sobie tego miśka , przypomniałam sobie ,że ty zbierasz takie pokraczne futrzaki . Bierz i baw się dobrze .

-Dziękuje ! uszyje jej nową sukienkę będzie najpiękniejszą Misą w mojej kolekcji .

Dziewczyna schowała Misię do torebki , ale przedtem owinęła ją w swój szalik bo wydawało jej się ,że Misia jest mokra .


Następnego dnia popołudniu Misia w nowej sukience w haftowane kwiatki z koronką wystającą spod obrębu , siedziała na biurku oparta o lampę . Było jej ciepło i miło . Z przyjemnością obserwowała jak Dziewczyna za pomocą igły z nitką przywraca dawną urodę misiowi Pepe .

Miś Pepe wcześniej leżał w skrzyni na strychu , potem trafił na targ staroci , a tam spotkał Dziewczynę z kwiaciarni .
Teraz wyglądał prawie jak nowy , jeszcze tylko jego uszko wróci na swoje miejsce i to już koniec trudnego życia.

Pepe co i rusz, gdy tylko przebieg operacji pozwalał mu na to , spoglądał w stronę lampy , gdzie siedziała Misia .
Tych dwoje marzyło o tym , aby od dziś siedzieć razem pod lampą i czekać , aż Dziewczyna wróci z pracy .

Znaleźli swoje miejsce na ziemi ,swój dom i swoją rodzinę , teraz czuli się naprawdę "hand -made" czyli : jedyni , niepowtarzalni , wyjątkowi , szczęśliwi i kochani .



Koniec bajki !




piękna bajka prawda ? dziękuję Ci Yrso !!!!

a w chałupce zapachniało wiosną ....

pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia wkrótce :)
gina