środa, 27 lipca 2016

sielskie życie :)

U Was tez tak gorąco ?
Tak jak tęskniłam za słońcem jak moja lawenda tak upały tropikalne źle znoszę .
Całe szczęście w mojej chałupce jest znośnie i popijając lemoniadę przy szumie wentylatora ,można jakoś przetrwać :)
Z racji tego ,że pokój jeszcze się suszy po powodzi w domu panuje hmmm ...dość spory "artystyczny nieład " :)
Prace twórcze przeniosłam do kuchni razem z dużym stołem i działam :)
Grunt to dobra organizacja :)
A co nowego ?
W sumie nic ......tylko trochę inaczej ...
tworzę moje sielskie lampiony ....
i świece ...

I tak siadam czasami z kawą w wolnej chwili i przeglądam moje ulubione czasopisma i marzę ......

bo jakby nie patrzeć : to mam takie trochę sielskie życie :)
Planów pełna głowa , zapał i chęci są ....byle sił i środków starczyło :)

I pomyśleć ,że kiedyś chciałam mieszkać w dużym mieście :)

Pozdrawiam Was lawendowo
Kinga
ps. dziś na warsztacie fusetki :)


poniedziałek, 25 lipca 2016

wolny weekend i wyniki

Tak , trafił mi się wolny weekend ...
bez warsztatów, wyjazdów na jarmarki ....za to weekend imieninowy :)
Był wyjazd na targ staroci , który uwielbiam :)
Początkowo był plan pojechania do Czacza ale w rezultacie wylądowaliśmy pod starą rzeźnią w Poznaniu .
Kupiłam kilka absolutnie niezbędnych mi rzeczy :)
np, wanienkę emaliowaną i dwie miski , praskę do ziemniaków w pięknym niebieskim kolorze, taką samą jak miała moja babcia :) , niciarkę , koszyczek , kubeczek , miseczkę .....
aaa i koło od wozu drabiniastego i konewkę ....i sama nie wiem co jeszcze :)
Cieszą takie drobiazgi jak najcenniejsze prezenty :)
I czas spędzony z rodziną ......
dla niedowiarków : naprawdę leżałam na leżaczku :)
I tak leżąc na leżaczku dostałam następny prezent .
Zadzwonił do mnie właściciel firmy sprzedającej namioty , bardzo miły i konkretny pan i potwierdził pozytywne rozpatrzenie mojej reklamacji :)
Mam nadzieję ,że od teraz nad Lawendową będą już tylko błękitne chmury się zbierać i zła passa odejdzie do lamusa.

A jeśli już o szczęściu ....
Czas na wyniki candy :)
Pięknie pisałyście , za co lubicie lawendę .Cieszę się,że grono jej wielbicieli wciąż rośnie bo to wspaniała krzewinka , która potrafi dać mnóstwo radości , ukojenia ale i inspiracji .
Ale do rzeczy .....
niestety nagroda jest tylko jedna ale obiecuję Wam ,że to nie ostatnie lawendowe candy :)
a lawendowe serducho poleci do :
Ulencjo gratuluje serdecznie i proszę o kontakt na maila
lawendowa-75@wp.pl
a wszystkim innym dziękuję za udział w zabawie i zostawiam Wam piękny bukiet z moich małych lawendowych roczniaków :)
pozdrawiam lawendowo
Kinga


wtorek, 19 lipca 2016

dla spokojności i pogłaskania duszy :)

Czasami, a nawet często bywa w życiu tak ,że trzeba sobie zrobić przyjemność.
Porozpieszczać się trochę , wyciszyć , odpocząć i....pogłaskać duszę :)
I jak to mówią , że szewc boso chodzi ?
Sama będę Wam zachwalać lawendowo-ziołowe cudeńka a z chwilą relaksu trochę na bakier jestem :)
Ale dla mnie samo to ,że tworzę te rzeczy jest niesamowitą przyjemnością :)
Relaksuje mnie zatapianie wspomnień i moich wizji w parafinie :)
Mówię tu o tworzeniu lampionów i świec , które nazwałam sielskimi :)
Bo jakie one są jeśli nie sielskie , kojarzące się z wakacjami u babci na wsi , z bieganiem po łące , z pleceniem wianków ....
Wczoraj stworzyłam ten lampion :
"zaczarowany ogród"
jest naprawdę zaczarowany :) i taki mój :)
Samo tworzenie świec sprawia mi dużo radości i satysfakcji.
Najbardziej lubię robić świecę z myślą o konkretnej osobie , wtedy staje się ona spersonalizowana i bardziej osobista .
Można w niej zamknąć wspomnienia , uczucia i dobre intencje ....

Po zalaniu przez ulewę sypialni jestem ograniczona ,że tak powiem lokalowo :)
I jeśli wcześniej miałam mało miejsca to teraz mam ....no cóż : naprawdę mało :)
Sypialnia się suszy , wykładzina wyrzucona, meble także .Zanim zaczniemy robic tak cokolwiek , musi być sucho a to pewnie jeszcze chwile potrwa.
Póki co śpię na sofie w kuchni i nie powiem ,żeby było wygodnie :)Mój chory kręgosłup odczuwa to dotkliwie ale muszę przetrwać .

Tak naprawdę to cała chałupka żyje tym co robię :)Często robię kilka rzeczy na raz żeby maksymalnie wykorzystać czas i siłą rzeczy bałagan jest wszędzie :)
Moja ciocia mówi na to "artystyczny nieład" : Faktycznie brzmi lepiej ....i trochę uspokaja sumienie :)
Wczoraj w kuchni działo się ..

powstało kilka świec ....które wkrótce wraz z innymi produktami trafią do Magazynu


a to kilka fotek z niedzielnej imprezy ziołowej

poznałam kilka ciekawych ziół , kilka sobie kupiłam do ogrodu .
Ale o tym napisze innym razem :)
A co dla spokojności i pogłaskania duszy ? tak dwa w jednym :)

Pozdrawiam lawendowo
Kinga

ps. do niedzieli trwają jeszcze zapisy na lawendowe candy o TU


piątek, 15 lipca 2016

lawendowe czary....

Mimo wszystko , działam ...
Mimo deszczy i wichur , powalonego płotu , zniszczonego namiotu , zalanych deszczem 800 krzaczków lawendy , i wczorajszego zalania jednego z pokoi w chałupce , zniszczonej wykładziny i dywanu , zalanym meblom ...
Działam bo muszę i chcę :)
Nie mogę usiąść i płakać , choć i takie chwile się zdarzają .Za dużo ostatnio mi się zwaliło złych rzeczy na głowę i szczerze mówiąc jestem już zmęczona , Urlopu mi trzeba a i z czasem kiepsko i z finansami także w obliczu strat jakie poniosłam w ostatnim czasie.
Ale dobra będzie choć chwila spokoju , tak dzień albo i trzy ....błogiego lenistwa , czytania książek i słodkiego nicnierobienia :)
Może .....któregoś dnia :)

Dzisiaj pokażę Wam prawdziwe czary ....lawendowe oczywiście :)
To piękne i tajemnicze naczynie to :alembik ...miedziany .
W nim właśnie dokonuję magicznego procesu zwanego destylacją :)
Już widzę błysk w oku panów , którzy by to czytali (ale panowie chyba tu nie zaglądają )
Bo w procesie destylacji , poddając jemu odpowiedni produkt np. owoce lub ziemniaki bodajże , można uzyskać alkohol :)
Ja w moim alembiku destyluję jednak coś bardziej przyjemnego i pachnącego ....czyli lawendę :)
Do tego dużego gara ładuję lawendę : świeżą lub suszoną , łączę wszystkie elementy alembika , uszczelniając papką z wody i mąki żytniej , wstawiam na ogień i nalewam zimnej wody do chłodnicy :czyli tego mniejszego naczynia.
Pod wpływem ciepła para wodna przedostaje się tą piękną łabędzią szyją do chłodnicy , tam zostaje schłodzona i się skrapla .
I przez ta rurkę wydostaje się kropelka, po kropelce magiczna ciecz : olejek i hydrolat lawendowy.
My nie oddzielamy olejku i zostawiamy go w naszym hydrolacie, przez co ma on jeszcze większe dobroczynne właściwości .

Posiada właściwości łagodzące, antyseptyczne, łagodzące, napinające i uspokajające. Wspomaga leczenie łupieżu. Łagodzi obrzęki. Regeneruje naskórek.

Można go stosować samodzielnie jako tonik do twarzy,wodę po goleniu, jako składnik odżywek oraz masek do włosów tłustych i z łupieżem, w kosmetykach o działaniu napinającym, w "produkcji" kremów i balsamów do ciała i twarzy, jako odświeżacz powietrza i pościeli.

Doskonale wzmacnia włosy i pobudza je do wzrostu. Łagodzi stany zapalne skóry głowy i chroni włosy przed płowieniem. Wzmacnia też cebulki włosów.

Jeśli chodzi o twarz,to uspokaja naszą cerę. Łagodzi stany zapalne. Regeneruje naskórek.
Sami widzicie ,że korzyści jest wiele .Myślę ,że taka buteleczka powinna być w każdej damskiej torebce ...choć nie tylko :) Ostatnio i panowie przekonują się do dobroczynnego działania tej lawendowej wody a i nastolatkowie stosują go codziennie bowiem wpływa korzystnie na cerę trądzikową :)

Hydrolaty można wykonywać z różnych kwiatów i ziół.Może przy chwili wolnego czasu zrobię destylacje z róż lub bławatka na przykład?
Póki co zrobiłam zapas z lawendy .
Jako ciekawostkę napiszę ,że z każdej odmiany lawendy wychodzi inny hydrolat. Inny zapach , inna zawartość olejku....bo każda lawenda jest inna :)

A w niedzielę zapraszam do Galowic pod Wrocławiem ,gdzie spotkacie mnie z lawendą i innymi ziołowymi miksturami :)

pozdrawiam lawendowo, życząc sobie i Wam dużo słońca
i dziękuje za każde zostawione słowo :)
Kinga



poniedziałek, 11 lipca 2016

jak u Babci :)

Macie tak czasami ,że zapach , smak przywołują wspomnienia ?
Pewnie ,że tak :) każdy tak ma :)
Jakoś tak wakacje kojarzą się nam z pobytem u babci ....może na wsi ?
Moja babcia co prawda nie mieszkała na wsi , tylko ulicę dalej :) ale do dziś pamiętam jak chodziłam " na wakacje" , pamiętam wykrochmaloną pościel , pachnącą świeżością i letnim powietrzem , pamiętam kwiaty z babcinego ogródka i smaki , które do mnie wracają i które lubię przywoływać mojemu synowi .
Jednym z takich smaków był ser smażony :) znacie ?
Uwielbiałam go , z koperkiem, jajeczkiem , jeszcze ciepły i roztapiający masełko , oblepiający usta :) Mniam :)
I w sobotę udało mi się kupić na ryneczku biały ser do smażenia.
Wczoraj go pokruszyłam i posypałam sodą .....
i dzisiaj jedliśmy z synem królewską kolację :)
A w tak zwanym "międzyczasie" , między nalewkami, syropami , wiankami i mydełkami lawendowymi ....
toczy się normalne życie ....sprzątanie, pranie , gotowanie i robienie zapasów na zimę :)

lawendowo tez jest ....jak to u mnie :)
A w niedziele będzie można mnie spotkać w Muzeum powozów Galowice koło Wrocławia :)
zapraszam wszystkich sympatyków ziół i lawendy :)

pozdrawiam lawendowo
Kinga