Piątek miałam warsztatowy i bardzo wyjątkowy .A dlaczego ?
A to za sprawą wyjątkowych gości .
W sumie było 13-naście lawendowo zapalonych warsztatowiczów ale dwie z nich przyjechały aż .....500 km :) Tak ,tak :500 :) Pociągiem ! Mama z niepełnosprawną córką , wstały o 4 rano aby po południu być u mnie na warsztatach :)
Kiedy Ulka napisała do mnie na fb ,że chce przyjechać z Justynką , myślałam ,że żartuje :)
Kto dziś jedzie w tak daleką podróż z dzieckiem ?
Ale dla kochającej mamy , która chce pokazać dziecku świat i przeżyć razem przygodę , nie ma rzeczy niemożliwych :)
Ula to bardzo energiczna i pozytywna kobieta .Wszystkie z podziwem słuchałyśmy o jej podróżach .
Spotykając takich ludzi człowiek dostaje takiej dawki pozytywnej energii i skrzydeł do dalszej pracy ,że aż wieczorem zasnąć nie może z emocji .
to własnie Ulka z Justynką :)
To był wspaniały dzień ! Pogoda i humory nam wszystkim dopisały choć było trochę za gorąco .
ratowałyśmy się zimną lemoniadą lawendową
a to już same warsztaty :
Dziewczyny wyjechały zadowolone z pięknymi , pachnącymi wiankami i nic nie zapowiadało katastrofy.
Jeszcze w sobotę rano siedziałam pod naszym namiotem imprezowym z redaktorką jednej z lokalnych gazet i miło rozprawiałyśmy o lawendzie , pasjach i marzeniach.
Ok 14.30 poszliśmy na ogród posprzątać ruchome przedmioty bo zaczął wiać wiatr .
Pozapinaliśmy namiot bo tydzień wcześniej nie założyłam ścianek bocznych i podczas wichury namiot się przewrócił i złamały się 4 rurki.Dodam ,że namiot wielki 5 na 10 metrów.
W momencie kiedy namiot był zamknięty , zerwała się taka wichura ,że uwiesiliśmy się na rurkach namiotu w trójkę wisząc na nich jak w tramwaju .
Wiało coraz bardziej ,zaczął padać grad , waliły pioruny....
I przyszedł taki podmuch wiatru , który podniósł nas razem z tym ciężkim namiotem w górę , grube rurki zaczęły się wyginać jakby były ze słomy....
Gdyby nie ciężki stół , o który zaczepiła się jedna rurka wylądowalibyśmy u sąsiada na dachu .
Nigdy nie zapomnę tej grozy i strachu , kiedy pod pogiętą konstrukcją i zwojami namiotu szukałam męża i syna .... jeszcze teraz kiedy to piszę ciarki przechodzą mi po plecach.
Namiot który kupiłam za dwa tysiące i miał mi służyć przez cały sezon do przeprowadzania warsztatów , w ciągu kwadransa stał się wspomnieniem a piątkowe warsztaty okazały się historycznymi .
Ale cieszę się ,że nie stało się to kiedy namiot był pełen ludzi.
Tak, mieliśmy szczęście w nieszczęściu .I za to dziękuję Bogu ,że moi chłopacy są cali i ,że skończyło sie tylko na siniakach i zadrapaniach .
Teraz warsztaty będą się odbywać pod chmurką a może w przyszłym roku uda się nam postawić lawendową , kreatywną stodołę ? mam nadzieję ...
Pierwszy tegoroczny zbiór lawendy tez będzie słaby bo deszcze nie służą moim krzewinkom.
że o powalonym płocie nie wspomnę ....
Może w lipcu pogoda będzie dla nas łaskawsza ?
pozdrawiam lawendowo
Kinga
Oesssu, nie do wiary...
OdpowiedzUsuńWiesz gdzie mnie szukać, jakby co...
wiem , dzięki !
UsuńJaki świat jest mały :)))))) Ulka, to moja dobra znajoma, poznałyśmy się dzięki pasji do ogrodów. To szalona kobieta, pełna pasji , z głową wypełnioną pomysłami. Najfajniejsze jest to, że od pomysłu do realizacji bardzo krótka u niej droga. Nic jej nie straszne. Żywioł nie kobieta :)))
OdpowiedzUsuńWspółczuję przykrych przygód z nawałnicą. Całe szczęście, że nikomu nic poważnego się nie stało, ale wyobrażam się jak bardzo byliście przestraszeni. I te straty.... klimat jest coraz bardziej niebezpieczny i nieprzewidywalny.
Ściskam serdecznie, Agness <3
tak, świat jest mały .....a już na pewno dla Ulki :)
Usuńto były wyjątkowe warsztaty właśnie dzięki Uli i Justynie :)
z pogoda jeszcze nikt nie wygrał ale trochę za dużo mi się ostatnio zebrało...
Kinga widać że podczas warsztatów u Ciebie uczestniczki ładują akumulatory i tryskają pozytywną energią . Mam nadzieję ,że burzowa aura już nie będzie tak niebezpieczna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzgadza sie , ja sama tez ładuję akumulatory
Usuńoby lipiec był cieplejszy
pozdrawiam :)
ludzie jak dobre anioły dodaja nam skrzydeł z naturą nikt nie wygrał jeszcze ,słoneczka i pogody ducha życzę:)
OdpowiedzUsuńOj tak pogoda teraz jest straszna. Zmienia się dosłownie co 5minut...
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu strat ale najważniejsze że Wy cali i zdrowi.
Pozdrawiam ciepło
A to Ci niespodzianka !
OdpowiedzUsuńZnam i przyjaźnię się z Ulą od wielu lat...bywałyśmy razem na różnych wyjazdach :)
Pokręcona pozytywnie kobitka...z dużym talentem artystycznym :)
Padłam w zadumie...jakiż ten świt mały :)
Uściski słoneczne ślę :*
ps.Pola lawendowe przecudne...i te fotki !
fajne kobietki zawsze się znajdą :)
UsuńJakie piękne wianki ♥
OdpowiedzUsuńEch,niestety pogoda bywa nieprzewidywalna i nie mamy na to wpływu ;/
O MB!
OdpowiedzUsuńKinga , jak Ci pomóc ? mogę przyjechać sobota/niedziela -niestety w tygodniu szef mnie nie puści .
Cieszę się ,że przynajmniej Wy jesteście cali i zdrowi .
Życzę spokojnego nieba nad Belęcinem , dużo szczęścia i optymizmu .
Irena
dzięki Irenka :)ale na czwartek mam już ekipę zaprzyjaźnionych dziewczyn ,które mi pomogą
Usuńtrzymaj kciuki za pogodę ! :)
To fajnie ,że są jeszcze takie Ekipy :))
UsuńMama ma to samo co Twój Dziadek , raz tak , raz siak ;-).
Chyba lepiej nie będzie , ale nie tracę nadziei-pozdrawiam Irena
Kinga koniecznie wydrukuj zdjęcia
OdpowiedzUsuń"po" i prześlij je do producenta, namiot za 2 tys. nie może składać się jak domek z kart, żywioł żywiołem ale spróbować się upomnieć o swoje trzeba. To nie była altanka ogrodowa, za 80 zł tylko poważna wielkość do celów specjalnych. Dobrze że nikomu nic się nie stało.
Pozdrawiam Agnieszka
tak, już dzwoniłam do firmy i wysłałam zdjęcia
Usuńczekam co postanowią , wymiany namiotu już nie chcę
zobaczymy co z tego wyniknie
Kinia, ja za Agnieszką- spróbuj zawalczyć o swoje u producenta, na moje oko powinien zadbać o dobrą reputację i jakoś wynagrodzić stratę.
OdpowiedzUsuńW końcu trąby powietrznej nie było, tylko silniejszy wiatr.
Trzymam kciuki. Lipiec ma być upalny, krzaczki podniosą się mocniejsze, i Ty też!
Całusy
Ela
miejmy nadzieje ,że firma choć w części pokryje straty
Usuńzłożyłam reklamację i czekam na decyzję
Alez musiało być pięknie, wesoło... lawendowo:):):)
OdpowiedzUsuńOkropna nawałnica. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało.
ściskam wakacyjnie:)
było pięknie i wesoło :)
Usuńto wszystko za sprawą dziewczyn które przyjeżdżają :)
niesamowite lawendowe poletko! ja swoje krzaczki posadziłam gdzie bądź, pojedynczo:) natura da radę wszystkiemu, na szczęście Wy wszyscy jesteście cali! wspaniały blog, będę zaglądać często:)
OdpowiedzUsuńzapraszam :) tu jest wciąż lawendowo :)
UsuńMieliście szczęście w nieszczęściu!
OdpowiedzUsuńlawenda przynosi szczęście :)
Usuńłał co za przygoda !!!
OdpowiedzUsuńDzięki Bogu że skończyło się bez uszczerbków na zdrowiu !!!
u nas też była wichura i łamała co się dało ... nie mamy na to wpływu...
powodzonka Kingo :)
przygoda bym tego nie nazwała ale całe szczęście ,że jesteśmy cali :)
UsuńNatura jest nieprzewidywalna...
OdpowiedzUsuńniestety :)
Usuń