wtorek, 19 maja 2020

Juz fioletowo....

choć jeszcze nie lawendowo :)
Maj chyba od zawsze kojarzył mi się z bzem i konwaliami .
Lubię ładne zapachy a tym bardziej one cieszą kiedy można je zabrać z ogrodu do domu.
Trochę mam wrażenie ,że mało ostatnio mam czas cieszyć się tym zapachem w domu bo jednak większą część dnia spędzam na ogrodzie lub w pracowni.
Ale miło tak wypić poranną kawę .

Dwa lata temu przeczytałam w internecie,że można robić herbatkę z lilaka.
Sposób jest banalnie prosty.Zrywamy kwiatki , upychamy bardzo mocno w wyparzonym słoiku ,zakręcony słoik wstawiamy na cykl do zmywarki lub do nagrzanego piekarnika .Kwiatki ulegną zbązowieniu.Wysypujemy potem ze słoika ,suszymy rozłożone i gotowe.Ja często mieszam z innymi ziołami ,tak lubimy najbardziej.
Dzisiaj od rana źle się czułam więc żeby dnia nie zmarnować zerwałam bez ( to już ostatni dzwonek bo zaczął przekwitać) i usiałam z Kicią ,która mi wiernie towarzyszy ,na tarasie.

Z tak dużego kosza wyszedł pełen litrowy słoik ciasno upchany . Po wysuszeniu będzie tego spora ilość.

Lubie też kiedy ładnie wygląda na tarasie na którym pracuję .

A za miesiąc będzie już fioletowo od...lawendy :)
Nie mogę się już doczekać :)
Mam jeszcze sporo do zrobienia przed sezonem bo planuje dni otwarte w Manufakturze .
Oby zdrowie i siły dopisały .



4 komentarze:

  1. Pięknie, będziesz suszyć te zbiory?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. suszyć,przerabiać , wić wianki, gotować syropy , robić nalewki :)

      Usuń
  2. Zasadzam się na kilka sadzonek. Masz coś stosownego na moją kwaśną ziemię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to będzie kiepsko bo lawenda lubi glebę zasadową ...

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i zostawione słowo :)